„AD MAIORA NATUS SUM – MÓJ KUMPEL ŚW. STAŚ KOSTKA”
PRZEDSTAWIENIE Z OKAZJI 450 ROCZNICY ŚMIERCI PATRONA DZIECI I MŁODZIEŻY
Jak ciekawie opowiedzieć historię hagiograficzną sprzed pięciu wieków? Czy o świętych można mówić tylko z ogromnym patosem i na kolanach? Niekoniecznie! Aby przybliżyć dziś posągową postać świętego wystarczy: dodać odrobinę humoru, pokazać Go tak po prostu, z Jego wadami i niedoskonałościami, a później zaprosić młodych utalentowanych aktorów, by z pasją o Nim opowiedzieli.
Tak powstał spektakl „Ad maiora natus sum – mój kumpel św. Staś Kostka”. A wszystko zaczyna się od zupełnie zwyczajnej wieczornej rozmowy Mamy z Bartkiem – typowym nastolatkiem, który nie rozstaje się ze smartfonem, ma kłopoty z matematyką i jest utrapieniem szkolnego Pedagoga. Mama zachęca Syna do pójścia na nabożeństwo ku czci św. Stanisława Kostki. Bartek nie rozumie archaizmów: cześć, patron, pobożny, cnotliwy i podchodzi do pomysłu Mamy z dużym niezadowoleniem. Zasypia z przekonaniem, że ten Święty to nudziarz i naiwny głupiec, który nie potrafił cieszyć się życiem i wydawać pieniędzy bogatego Ojca.
O poranku Bartek budzi się w zupełnie nowej rzeczywistości: jest w obcym miejscu, jego telefon nie ma zasięgu a jedyna osoba, którą spotyka informuje go, że jest w jakimś Rostkowie. Nieco dziwny Nieznajomy zaprasza go do swojego domu i przedstawia rodzinę, wziętą jakby z renesansowych obrazów. Bartek, uwikłany w historię nieznajomego młodzieńca Stanisława, odbywa podróż do Wiednia, idzie pieszo do Rzymu, poznaje niesfornego Pawła – brata nowego Przyjaciela. Dziwna mowa, staromodne ubrania, konie zamiast samochodów, listy pisane piórem zamiast SMS-ów to wszystko sprawia, że Bartek orientuje się, że odbywa podróż w czasie. Do końca towarzyszy Stasiowi: podczas choroby, ucieczki z Wiednia, gdy przychodzi niepomyślny list od Ojca, gdy zostaje jezuitą, a przede wszystkim w chwili śmierci. A potem….. Bartek budzi się i wszystko okazuje się snem.
Znów Chłopiec jest w swoim łóżku. Ku zaskoczeniu Mamy deklaruje, że z radością pójdzie na nabożeństwo do kościoła i że według niego „ Staś to spoko koleś”. Bartek nawiązuje ze świętym szczególną więź. Stanisław Kostka przestał być dla niego odległą posągową postacią a stał się młodym człowiekiem, który, tak jak on, ma marzenia i ma odwagę je realizować. Bo świętość, to cel dla wszystkich, którzy „do wyższych rzeczy są stworzeni”.
M.Zakrzewska-Walczak